Jej, juz piatek! Ale to ekspresem zlecialo! zawsze myslalam ze jak bede siedziec w domu, czy w ciazy czy juz z Bobo to dni beda mi sie niemilosiernie dluzyc. A tu niespodzianka- dni w czasie ciazy uplywaly baaardzo szybko, ani sie obejrzalam a nadszedl dzien porodu, a czas spedzony z Synusiem zasuwa nieublagalnie jeszcze szybciej !
Mezulek wrocil po nocce i byl tak steskniony za Synkiem, ze jak tylko zobaczyl ze nie spi, to od razu wzial go na rece. Taak, o 3 w nocy zachcialo mu sie zabawy :P obudzili mnie, dalam cyca, maz zasnal szybciej, a ja... bujalam sie z Bobo do 4 rano, bo sie rozbudzil i usnac nie chcial, tylko fikal w lozeczku. Wscieklam sie troche, ale zdrugiej strony nie dziwie sie, ze w kazdej wolnej chwili probuje nadrabiac czas, w ktorym nie ma go przy Synku.
Dzisiaj troche przemyslen o przyziemnych calkiem sprawach. Mielismy ostatni czas z mezem malzenski kryzys. Wydaje sie kazdej kobiecie, ze jak dwojgu kochajacym sie ludziom rodzi sie Sliczny, Kochany Bobasek to jest pieknie, cudownie, idealnie. Nic bardziej mylnego. Owszem, na bank sa pary ktore moze i tak maja, ale coraz czesciej przekonuje sie ze w wiekszosci tak to nie wyglada. Matka jest zmeczona po porodzie, oczekuje od prtnera pomocy, i to bez zadnego proszenia, tylko najlepiej jakby facet umial ogarniac telepatycznie o co jej chodzi. Tata- dumny, szczesliwy tata peka z dumy, ale zauwaza, ze Maly Berbec non stop placze, wymaga ciaglej uwagi Mamy, ktora zapomina o mezu i tylko "wymaga", do tego jest przerazona i znerwicowana. Dodatkowo czas dla nas dwojga zniknal z naszego grafiku zupelnie! Ktory ma wiecej szczescia, ucieka w wir pracy, a ten, ktory ma jeszcze wieksze szczescie- ucieka spac na inny dostepny "kojec" w domu. Hmmm. Wiem, ze strasznie to brzmi, ale jakze realnie. Matke dobijaja pytania: "czemu on tak placze?", bo uwaza to za wymierzony policzek w twarz, tymczasem biedny mezczyzna po prostu sie pyta, bo nie wie, ze czasami dziecko po prostu placze. Tate dobija sluchanie narzekan Mamy, ktora po prostu chce sie wygadac i troche wyrzucic z siebie zmeczenia. Ehh i tak jesli Mlodzi rodzice sie nie opanuja w pore to szykuje sie calkiem spora klotnia ;) poczatki byly ciezkie, ja jestem choleryczka, nienawidze jak ktos mnie poucza, instruuje, dziala to na mnie jak czerwona plachta na byka, i kazda "dobra rada" mojego meza doprowadzala mnie do pasji! Na szczescie przy ktorejs z kolei klotni maz wywrzeszczal mi wszystko i troche sie opamietalam. Przestalam instruowac (tak, sama tego nie znosze ale to nie przeszkadza mi w pouczaniu innych :P ), maz tez przestal zadawac glupie pytania i jakos powoli zaczelismy ogarniac na spokojnie ta nowa, wspaniala ale jakze trudna sytuacje. W 9 dobie zycia naszego Synusia zostalam calkowicie sama, bo malzon trafil do szpitala na 4 dni, co mnie bardzo wzmocnilo i dalo mi spora pewnosc siebie jako Mamy, bo wszystko musialam robic sama, ba, nawet odwiedzilam mojego szanownego malzonka w szpitalu z Bobo 2 razy. Tak, poczatki sa ciezkie. Kazda mama na poczatku zapomina tez o sobie. Maluch wiszacy 24 h/dobe przy cycu, bolaca rana po cc, przerazona nowa sytuacja i z tysiacami mysli w glowie: "czy ja sobie poradze?" zapomina o swojej kobiecosci. Dobra pierwsze dwa, trzy tygodnie to zrozumiale, ale kolejne tygodnie nie dbania o siebie to juz grzech. Ja sie zapomnialam troche. Wstyd sie przyznac, ale predzej ogarnelam sprzatanie, zajmowanie sie domem przy malym Dzieciatku niz przypominanie sobie ze jestem kobieta. Bo po co, skoro maz spi w salonie, wiec np nog golic nie musze za czesto. Owszem, jak wychodzilam do lekarza czy na spacer, makijaz byl, i ubior jako taki tez, ale w domu- porazka. W pore sie opamietalam, maz tez mi kilkaa razy dal do zrozumienia, ze przeciez mam fajne ubrania, lepsze od wyciagnietyh dresow, wiec w koncu pomyslalam sobie: czemu nie? I tak oto przypomnialam sobie ze czeste golenie nog nie boli :P, nakladanie makijazu delikatnego tez godziny nie zajmuje, a jedynie 3 minuty, fajne ciuchy na dupsko jak wloze, to tez okazuje sie ze nie parza :P i co? i od razu poprawia sie samopoczucie i wzrasta samoocena i pewnosc siebie! A i mezul inaczej tak jakos na mnie patrzy... pozycie malzenskie sie polepsza od razu ;) a jak szczesliwi rodzice, to i Bobo szczesliwszy! niestety, i w sumie stety, o zwiazek trzeba dbac! nie ma zmiluj, nie mozna sie zaniedbywac. Dotyczy to zarowno kobiet ale panow tez! a przy Malym Bobasku latwo o tym zapomniec. Zycie we dwoje to nieustajaca, ciezka praca ;) Ale to przeciez zadna nowosc :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz