Dzisiaj od rana myslalam ze eksploduje mi glowa ze stresu. Od rana martwilam sie sprawami moich nieumiejacych sie dogadac rodzicow. Na szczescie mielismy z Bobo gosci, moja znajoma i jej miesiac mlodszy synus. Patrzyli na siebie nawzajem z zaiekawieniem, fajnie to wygladalo. Moj Synus probowal nawet lapac go raczkmi, ale nie dalam mu go zlapac bo by sie skonczylo szczypnieciami i proba pozarcia hihi. Bo nasze Bobo pchaa do swojej cudnej buziulki doslownie WSZYSTKO CO SIE DA!!!!!!!!!!
Bylo fajnie, tym bardziej ze podczas tych odwiedzin nie skupialam sie tak bardzo na smutnych sprawach. Wizytacja odjechala, i przyjechal zaraz malzon, z kolejnymi smutnymi wiesciami, ze jego mama znowu zle sie poczula, a od lat choruje na cukrzyce i nadcisnienie. Plakala mu do sluchawki jak male dziecko, ehh. Jak nie urok to sraczka. Mielismy dosc ponurych wiesci i o 18 wyszlismy na dluuugi spcer, na szczescie u nas jest baaardzo wiele pieknych miejsc wlasnie do celow rekreacyjnych. Znalezlismy laweczke w ustronnym miejscu i siedzielismy sobie 2 godzinki i ... marzylismy o naszych planach na przyszlosc, o wakacjach i wielu innych rzeczach. Pomoglo, bo wrocilismy do domku z zupelnie innym nastawieniem! Oby wiecej takich chwil! A juz zapomnielismy jak to jest, spedzac ze soba wiecej czasu. Teraz nasze Bobo jest starsze i mniej wymagajace, wiec czas sobie przypomniec ;) Postanowilismy tez zaczac chodzic na basen. Koszta sa wrecz smieszne, bo tyle samo co za wejscie naszej Trojki na kilka godzin placimy za kawe w centrum na ktora dosyc czesto chodzimy :) A plywalnie mamy doslownie -pod nosem, bo raptem 10 min drogi spacerkiem!!! Pozostaje mi tylko kupic w przyszlym tygodniu nowy stroj, bo moje cialo po ciazy z deczka sie zmienilo, niestety nie na lepsze :P i trzeba zatuszowac i kitrac co nieco ;) Ale to nic, na szczescie nigdy nie robilam sobie wyrzutow ani zadnych dietek z czystego lenistwa i przekonania, ze lepiej miec wiecej kg niz za malo! Wystarczy dobrac odpowiednio garderobe i mozna wygladac bosko i sexy bez wzgledu na dodatkowe pare kilo.
To tyle z dzisiejszego dnia. Zaliczam go do bardzo udanych. Zbieram sie do opisania mojego porodu i dalej boje sie zaczac, tym bardziej ze jutro musze wczesnie wstac.
Aha. Jeszcze jedno. Dzisiaj caly dzien zachmurzone niebo i duchota. I Bobo reaguje na to dokladnie jak jego rodzice: SEN SEN I JESZCZE RAZ SEN! Plus marudzenie, zreszta jak zwykle- slodkie! Przespal prawie caly dzien, myslalam ze moze po 3-godzinnej spacerowej drzemce na swiezym powietrzu sie rozbudzi a tu dupa blada. Po powrocie 15 min szalenstw z Tata, ja w tym czasie przygotowalam kapiel, plum plum, cycoch i... spac. A myslalam, ze sobie pobrykamy jeszcze i obejrzymy meczyk z Tatusiem, ale nie, gdzie tam. Musze przyznac sie, ze czuje niedosyt, pustke i mialam ochote wybudzic Synusia i spedzic z nim wiecej czasu. Na szczescie mozgu mi jeszcze nie odjelo i moje Kochanie smacznie spi do tej pory :)
DOBRANOC!!!!!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz