Hieh hieh, na basenie bylismy ale tylko polizalismy szyby. Dotarlismy tam 15 min przed zamknieciem. Ale to nic, grunt ze wyszlismy z domu. Jak basen nie wypalil to wrocilismy sie do sklepu, maz kupil piwko, dla mnie soczus i ciasteczka i kolejny ambitny plan spacerku do parku. Hihihihi. A jednak wrocilismy do domu. POtem wpadli znajomi na kawe i tak dzien zlecial.
Aha najwazniejsze!!!! Bobo jadl dzisiaj marcheweczke z ziemniaczkiem. Smakowalo ! Jeden dzien warzywko, drugi dzien owoc. Tak czuje ze tak ma byc. Narazie po kilka lyzeczek a za tydzien juz po pol sloiczka. Mam nadzieje ze moja intuicja mnie nie zawiedzie.
Nasze Bobo po deserku :
Ledwo na oczy widze, spadam spac. Dobranoc ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz